piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział IV

     Gdy mężczyzna wybiegł z domu, Śmierć właśnie kończyła rozmowę telefoniczną.
-Taksówka  będzie za 5 minut.-odpowiedziała na jego zaskoczoną minę.-Będzie szybciej.
-Gdzie jedziemy?
-Nigdy nie wiesz.-odpowiedział niezrozumiale.-A i jeszcze jedno. Jak już będziesz martwy, żeby nie było, że dzień przed śmiercią gdzieś jechałeś z jakąś kobietą o której nikt nic nie wie, będę w taksówce niewidzialna. Tak więc raczej do mnie nie mów bo wyjdziesz na czubka.-zaśmiała się.
-Ale niby jak mieliby to sprawdzić?-zapytał zaskoczony, bardziej tym, że ktoś miałby sprawdzać to co robił dzień wcześniej niż tym, że Śmierć potrafi być niewidzialna.
-Sprawdzając twój numer.
-Przecież ja nie zamawiałem taksówki.
-A, tak wzięłam twoją komórkę-powiedział odrzucając jego telefon komórkowy, który jeszcze przed chwilą przysiągłby, że spoczywał w jego kieszeni.-Zmieniłam też głos dla niepoznaki.
     Hm...gdzie ta taksówka?-zastanawiała się Śmierć wychylając się by zobaczyć całą ulicę.
-Chwileczkę...
-O, już jest.-przerwała mu. Taksówka pojawiła się po 5 minutach, tak jak zapowiadała.
-Dzień dobry, pan zamawiał taksówkę?-kierowca zwrócił się do mężczyzny mimo, że Śmierć stała znacznie bliżej. Zupełnie jakby jej nie widział.
-Tak, tak to ja.-odpowiedział mężczyzna oszołomiony. Podszedł do taksówki, mijając Śmierć. Otworzył drzwi i zobaczył ją wewnątrz.-Hy!-Przysiągłby, że sekundę temu stała za nim. Odwrócił się, ale już jej tam nie było. Teraz siedziała na tylnym siedzeniu samochodu.
-Coś się stało?-spytał taksówkarz.
-Nie, nie...o czymś sobie przypomniałem po prostu.-skłamał i usiadł na siedzeniu obok Śmierci.
     -To dokąd jedziemy?-Spytał taksówkarz, a mężczyzna spojrzał pytająco na Śmierć.
-Aleja Zwycięstwa 14-odpowiedziała po chwili.
-Aleja zwycięstwa 14.-przekazał taksówkarzowi mężczyzna. Patrzył pytająco na Śmierć. Chciał ją zapytać po co tam jadą, ale nie mógł nic do niej powiedzieć. Śmierć jakby wiedziała o co mu chodzi, tylko się uśmiechała. Jechali w milczeniu, mężczyźnie udało się na chwile wyłączyć myśli patrząc w dal przez okno. Samochód zatrzymując się momentalnie sprowadził go na ziemię.
     Stali na parkingu przed Multi Kinem, mężczyzna zapłacił za kurs. Gdy wysiadł i odwrócił się by zamknąć samochodowe drzwi, nawet go nie zaskoczyło że Śmierci nie było wewnątrz. Stała już za jego plecami.
-Co my tu robimy?-zapytał po chwili, czekając aż taksówka odjedzie i na tyle cicho by nikt nie zobaczył że coś mówi. W końcu nie wiedział czy kobieta jest wiąż niewidzialna.
-Idziemy do kina-odpowiedział uśmiechając się radośnie. Choć jej mina zmienił się po chwili bardziej na podstępny niż radosny uśmiech.
     Mężczyzna był tak rozchwiany emocjonalnie, że nawet przestał żądać już wyjaśnień tylko posłusznie szedł za Śmiercią w stronę wejścia. W kinie były tylko trzy kobiety w wieku średnim siedzące na dużym pufie. Głośno rozmawiały i co jakiś czas zanosiły się śmiechem. Z pracowników był tylko jeden mężczyzna ładujący właśnie popcorn do maszyny.
     -Postaraj się nie zwracać na siebie uwagi.-powiedziała półgębkiem Śmierć idąc obok mężczyzny nie patrzą na niego.
-Jesteś wiąż...-zaczął szeptem, słowo "niewidzialna" jakoś nie mogło mu przejść przez gardło, ze względu na absurdalność tego pytania.
-Tak, cicho! Usiądź tutaj-wskazała fotel który należał do kawiarni kina.-Poczekaj.-Podeszła do sali numer 9, przykleiła się do ściany i ostrożnie zajrzała do środka.
-Mężczyzna rozejrzał się dookoła. Ani kobiety ani mężczyzna nie zwracali na niego uwagi więc pozwolił sobie na zadanie pytania.-Po co to robisz skoro i tak nikt cię nie widzi?
-A ty nigdy nie bawiłeś się ninje?-zaśmiała się.-Dobra ta sala jest wolna. Wejdź a ja spojrzę czy nikt tu nie idzie ani nie patrzy w tą stronę.
     Mężczyzna wszedł do sali, nie wierząc że daje się tak wciągać w gierki kobiety. Było ciemno, czuł się trochę jak dziecko we mgle, nie wiedział zupełnie w czym właśnie bierze udział. Usiadł w siódmym rzędzie, zadając sobie pytanie-Czy ja naprawdę zakradłem się do sali kinowej? Przez chwilę nic się nie działo aż na ekranie pojawiły się znane wszystkim cyfry w kółku odliczające rozpoczęcie filmu.-3..pip...2..pip...1..pip.
     Na ekranie pojawił się napis "Jedno z najwcześniejszych wspomnień", a po chwili zobaczył siebie w wieku 5 lata. Siedział przy dużym stole i zdmuchiwał świeczki na torcie. Obok siedziała babcia Genia, która pocałowała go zaraz w czółko, gdzieś przemkną wujek Stefan, mama zaraz się pojawiła z nożem i zaczęła kroić tort. Bohaterowie filmu ruszali ustami, ale nie było słychać żadnych głosów. Cała scena była lekko przyspieszona jak ze starego filmu.
     -Mam ciekawą anegdotkę.-Mężczyzna prawie podskoczył gdy usłyszał głos Śmierci. Siedziała na fotelu obok i jadła pop-corn.-Wiesz, że gdy coś sobie przypominamy często widzimy całą sytuację jako obserwatorzy, a nie uczestnicy zdarzeń. Można powiedzieć, że nasze wspomnienia nie są obrazami które naprawdę widzieliśmy.-Mężczyzna nic nie odpowiedział więc Śmierć znowu zagadnęła -Wiedziałeś, że mają tu karmelowy pop-corn? Jeszcze go nie jadłam. W sumie i tak nie wiem do końca jak smakuje bo nie czuję smaków tak, jak ludzie. Ale to jednak kino więc trzeba jeść pop-corn. Te wasze zwyczaje są takie zabawne. Chcesz może?-spytała podając mały kubełek pop-cornu.
-Nie-odpowiedział wpatrują się w ekran gdzie widział teraz siebie na rozpoczęciu roku w szkole ubranego na galowa z niemałym przerażeniem w oczach.
     -Nie będziemy tu siedzieć i oglądać całego twojego życiorysu. Może przeskoczymy do ciekawszych scen jak byłeś starszy.- Film wciąż był lekko przyspieszony, ale tym razem kamera wirowała jakby operator był kompletnie pijany. Rozbrzmiała refren piosenki The Doors-Light My Fire. Mężczyzna się wzdrygnął na myśl, że ktoś słysząc hałas zaraz wejdzie do sali sprawdzić co się tu dzieje. Nie mógł jednak oderwać wzroku od ekranu, na którym zobaczył teraz siebie. Nieznajomemu ciężko byłoby go rozpoznać. Miał zdecydowanie więcej włosów, które się kręciły i tworzyły bujna czuprynę. Twarz dużo młodsza i bez zmarszczek, była twarzą przystojnego młodzieńca.  A oczy które nie były jeszcze tak zmęczone jak te które oglądały ten film nie przestawały się śmiać.
     Rozpoznał na filmie swoją prywatkę z okazji osiemnastych urodzin. Dziwnie się czół widząc swoje rodzinne mieszkanie z przed 40 lat. Jeszcze dziwniej było mu widzieć twarze przyjaciół, które już zdążyła wymazać pamięć. Każdy z gości trzymał w ręku szklaneczkę z alkoholem, a część z nich miała już niewyraźny wzrok. Gdy na to wszystko patrzył, uśmiech samoistnie pojawił się na jego twarzy. Miło było zobaczyć siebie u progu dorosłości.
     Wśród gości dojrzał Karinę. Piękną dziewczynę miedzianych włosach, w sukience w grochy. Patrzył z rozbawieniem na szczeniaka jakim był, zapatrzonego w dziewczynę. Z drugiej strony, obraz tej sytuacji przywołał też uczucia jakie nim targały w tamtej chwili.
-Pamiętam, że ją wtedy pocałowałem-uśmiechnął się.-Była moją pierwszą dziewczyną. Nie wiedział czemu jej o tym opowiada opowiadał, ale czuł się trochę jak staruszek pokazujący komuś zdjęcia w albumie.
     Obraz na filmie zmienił się na pejzaż plaży, a on mimo, że siedział w sali kinowej poczuł na twarzy morską bryzę. Na filmie zobaczył siebie całującego się z dziewczynę. Później tylko swoje ręce, z których jedna wtapiała się w jej włosy, a druga odpinała guziczki jej bluzki.
-Kochałeś ją?-zapytała Śmierć.
-Wtedy pewnie mi się tak wydawało. Pamiętam jak za nią szalałem.-uśmiechną się pod nosem, a na ekranie zaczęły szybko przelatywać obrazy pokazujące uśmiechającą się Karinę.
-Jak to się skończyło?-zapytała. Zaczęła grać głośno piosenka Good Times Bad Times-Led Zeppelin, a na ekranie pojawiły się drzwi od łazienki, które otwierając się w zwolnionym tempie ukazały Karinę całującą się z Paweł. Znowu już w przyspieszonym tempie widać było jak dziewczyna tłumaczy się swojemu chłopakowi, później jak on uderza pięścią w twarz swojego domniemanego kumpla.
     -Wtedy z nią zerwałem i już się nie widywaliśmy. Dramatyzowałem jak każdy w tym wieku.-Patrzył z dystansem na dawnego siebie. Choć wspomnienia wracały, minęło zbyt wiele lat by czół znów to samo co w tamtym momencie. Pamięć szybko wymazuje złe wspomnienia.
-I już się z nią nie widziałeś?-Znów zobaczył siebie na ekranie rozmawiającego z dziewczyna, ale ruszali oni jedynie bezdźwięcznie ustami.
-Przyszła raz do mnie i prosiła mnie bym do niej wrócił. Powiedziała mi też, że jest w ciąży.-Gdy dziewczyna na ekranie skończyła mówić, jej już  były chłopak zaczął na nią wrzeszczeć. Choć nie było tego słychać, można było sobie wyobrazić, że był to głośny krzyk.
-Co jej wtedy powiedziałeś?-zapytała Śmierć.
-Nie pamiętam dokładnie. Na początku jej chyba nie uwierzyłem,-podrapał się po głowie z namysłem-a później powiedziałem chyba, że jeśli to prawda to nie ze mną. Że ojcem może być każdy.-Kiedy skończył krzyczeć Karinie spływały po policzkach łzy.-Może trochę przesadziłem, ale byłem szczeniakiem.-zaczął się usprawiedliwiać.-Nic dziwnego, że się tak zachowałem. Później się przeprowadziłem i już się nie widzieliśmy.
     Na ekranie pojawiła się Karina siedząca na drzewie w środku lasu. Po chwili zeskoczyła z niego. Mężczyzna nie zauważył, że gdy siedziała miała na szyi pętle. Teraz gdy zeskoczyła było widać, że drugi jej koniec był przywiązany do gałęzi.
____________________________________

Więc wstawiłabym ten rozdział wcześniej (o parę godzin) gdyby nie komputer który mi się przegrzewał i zamulał, więc was przepraszam bo mówiłam że go wstawię wieczorem a jest już po północy ;p Chciałam podziękować tym, którzy tu wchodzą mimo, że tak rzadko pojawiają się nowe rozdziały.
Mam nadzieję że rozdział się podoba, zacięłam się na długo przy opisywaniu filmu, ale mam nadzieję że ten fragment was nie zawiódł. :) Uprzedzam, że nie jest to też koniec filmu! Jeszcze trochę się wydarzy.
Komentujcie jak wam się coś podoba czy nie podoba :) i polecajcie mojego bloga znajomym jeśli przypadło wam do gustu moje opowiadanie.